Po trzech miesiącach stwierdziłam, że warto byłoby dać znak życia. Jak wspaniałomyślnie. ;D
Warto byłoby też wspomnieć, że moja możliwość używania Photoshopa jest teraz bardzo ograniczona, więc od kwietnia używałam go jak na razie tylko raz, przez kilkanaście minut, żeby poprawić kolory zdjęć...
Do tego onetblog wciąż jest denerwujący i dzieją się z nim dziwne rzeczy (mogliby to naprawić, czy coś!).
A więc jeśli ktoś jeszcze wchodzi na Loveshade, to podziwiam, bo sama ostatni raz (nie licząc dzisiaj) byłam tam jakoś na początku maja.
Przez cały ostatni miesiąc planowałam ostatecznie zamknąć bloga, ale dzisiaj przeglądałam sobie grafikę i Wasze komentarze i nagle ten pomysł wydał się znacznie mniej atrakcyjny, więc nie wiem co zrobić.
W każdym razie, pewnie czasem coś dodam na dA, a co do Loveshade, to jak na razie nie mam pojęcia.
(tytuł bez sensu, wiem, po prostu dzisiaj przez cały dzień nie mogę pozbyć się z głowy tej piosenki! ;D)